minięcie
Ileż to razy denerwowało nas hasło: termin minął!
Na okładce NiM-a z 1999 roku pojawiło się oczekiwanie na prace do 30 kwietnia 2000, więc trochę jesteśmy spóźnieni... Ale zagadka ciekawa.
>We wspomnianym numerze pojawia się także pisk:
.
Co ciekawe: do tabliczki mnożenia "dolepił się" nam tekst o dobrych warsztatach. No i wzór na takowe. Może przyda się w Katowicach?
bez
Czy w tytule zapachniały kwiaty? A może w nawiązaniu do okładki NiM-a z jesieni 1995 roku
napiszemy o jeździe bez opon zimowych?
Nie, w dobie pandemicznej zdalności odniesiemy się to operacji bezkomputerowych (tak, tak):
No i jeszcze przedkonferencyjnie - do Katowic zostały tylko dwa tygodnie - drobne przypomnienia. Pierwsze: SNM=ATM. Drugie: drzewiej na konferencjach zadania konkursowe się pojawiały...
haiku
Okładka jest dosyć frapująca.
Czy tak - belfersko - wyglądamy? Nie wiem...
A jak się - belfersko - czujemy? Może tak:
No i jeszcze ta Japonia...
Arah, honto da!
omega i alfa
W 27. numerze NiM-a z 1998 roku pojawił się pewien wywiad. W roku 2022 nastąpi pewien KONIEC - licealną maturę po raz ostatni (?) zdawać będą maturzyści liceum trzyletniego. A kiedy miał miejsce POCZĄTEK tego wszystkiego? Ktoś pamięta?
No i jak? Co nam z tego dziś zostało (bo nie wszystko - mamy nadzieję - jest już jedynie historyczną ideą)?
A na tylnej okładce zadanko - można nie wysyłać odpowiedzi (termin minął 15 marca 1999 roku...).
co do czego
Niektóre tematy są trudne... Na przykład temat spodni:
A dokładniej: twierdzenie Talesa - jest ono obecne w nowej (była kiedyś jakaś inna?!) Podstawie Programowej na poziomie podstawowym np. liceum.
Istotne jest też dowodzenie - pamiętamy dowód wspomnianego teorematu? Dojdziemy do niego "po bożemu"? Czyli jak?
Warto zaglądnąć:
A może ktoś w komentarzu odniesie się do listy najtrudniejszych tematów lekcji (wspomina przecież o tym Redakcja, choć w roku 1994...)?
oczko
Gdy sięga się po papierowe egzemplarze NiM-a czasem wypadają różnego rodzaju wkładki. Dodatki - a nierzadko to, co włożyliśmy do konkretnego numeru dawno, dawno, temu...
Dawno dawno temu właśnie kończyło się tysiąclecie i pojawił się 21. numer pewnego czasopisma:
Warto do niego zaglądnąć także dziś. Bo można zobaczyć dyskietki (dla niektórych - zanurzonych w chmurze - to już prehistoria); bo można zastanowić się nad wypukłością ekranu komputera (ach te żarty rysunkowe!); a przede wszystkim: bo można sięgnąć po opisy konstrukcji geometrycznych (lekka ich modyfikacja może je odcabrić) oraz niełatwe planimetryczne ćwiczenia do wykonania:
Na końcu widzimy kardioidy, można więc życzyć otwartości serca w 2022 roku!
mieszanka przedświąteczna
Okładki NiM-ów są jednak ponadczasowe.
Na okładce i wiosna (napisowa), i zima (pejzażowa). Za oknem chyba też.
Czego życzyć przed świętami?
Może zdolności rachunkowych, które przez wielu uznawane są za przejaw... inteligencji:
O liczeniu w głowie?
Może uczniów, którzy pisują do czasopism naukowych (ciekawe co dziś robi Marcin Hauzer - jak podano w stopce: dawny uczeń pewnej klasy drugiej)?
Może wiary w to, że można pokonać... kalkulator (będąc dopingowanym przez malutkiego Einsteina)?
magia, kalkulator
A może po prostu: Dobrych Świąt?
chodź, opowiem Ci bajeczkę
Na okładce z roku 2002 upiór, zwany też widmem:
Nie straszy? Może wyjaśni to komentarz do okładki:
A jeśli odwiedziliśmy już (?) dom strachów, to postaramy się przejść i do innych... opowiastek:
Można? Można.
tył
Lato roku 1996 było pewno na tyle gorące, że nie możemy (?) dziś pokazać pierwszej strony okładki numeru 18. - archiwiści domowi mogą na nią rzucić okiem, a my zadowalamy się tyłem, czyli stroną czwartą...
Niedawno odnosiliśmy się do szkół średnich: przypominaliśmy dywagacje związane z egzaminem maturalnym. Dziś popatrzymy więc algebraicznie na etapy wcześniejsze: na słodko i na papierowo! Przy okazji przyglądniemy się zadaniom dla klas ósmych - wróciły one bowiem!
NiM przekracza bariery czasowe.
rachunek sumienia
Wieczory teraz długie - ględzenie będzie krótkie. Trochę zapachniało zimą - zaglądniemy więc do numeru zimowego.
Zasiądźmy w fotelach, niech śnieg (jesiennie) prószy, a my porozmawiajmy o naszym SNM, podążając za tekstem Marka Legutki:
triskaidekafobia maturalna
Na wiosnę roku 1995 cudnie oraz okładkowo połączono lęki - trzynastkę i... maturę.
Ciekawe jest zaglądnięcie do środka numeru.
Redakcja prosi o listy; proponuje się do wyboru trzy poziomy matury z matematyki; pojawia się konieczność obliczenia kątów, których wstawy tworzą stosunek 3:2; rozważa się 240 litrów wina, no i trzeba pomyśleć o apotemach.
Trochę zapachniało czasami Wyspiańskiego albo latami dwudziestymi zeszłego wieku. Dla młodych nauczycieli mamy więc coś historycznie nowszego (oksymoron?): przypomnienie o tym, że ongiś prace się recenzowało.
Ech, łza się w oku kręci.
ten pierwszy raz...
Za oknem listopad... A tu wpadł mi w ręce zestaw zszytych kartek (dodruk za zgodą SNM). Jakość nieciekawa, ale treść inicjacyjna: przed nami numer zerowy NiM-a (NiM-u?) z listopada 1991:
W przesłaniu Anglików pojawiają się żaby - warto więc zajrzeć na stronę 5.:
Ileż to razy w SNM-ie o tych płazach gadano!
Na stronie 11. ważne pytanie:
Co z naszą dzisiejszą odpowiedzią?
I na koniec trochę o pracy - w grupach roboczych oczywiście. Trochę ich było (warto powspominać chociażby nazwiska), trochę ich jest (chwała pracującym!):
Sześć trzydziestoletnich kartek papieru. Historia.
wpisanie opisania
Dziś zaglądniemy do numeru 33. - prawie w całości poświęconego konferencji, która odbyła się w Grudziądzu.
Na drugiej stronie okładki zobaczyć możemy zdjęcie uczestników oraz zapowiedź jubileuszowej (!) X Krajowej Konferencji SNM. Może warto rzucić okiem nie tylko na na obłędnie krótki (tak, tak...) termin wpłat, ale także na cennik wywołujący nostalgię...
Ciekawe jest nawiązywanie do zadań, które uczestnicy konferencji rozwiązywali, np. w artykule Kazimierza Skurzyńskiego - może tytuł tej części wponimków się wyjaśni:
Kilka uwag o zadaniu z Biuletynu nr 3 IX KK SNM w Grudziądzu.
Apelowano też do czytelnika o rozróżnianie absurdu od żartu lub poważnej oferty i dobijano niełatwymi zadaniami:
zadanka.
Może warto by wrócić do konferencyjnego konkursu zadaniowego?
Zaczynamy rymować, czas kończyć.
słowo na de
W 2001 roku rozpoczęło się nowe tysiąclecie. W NiM-ie o numerze 40. zobaczyć możemy m.in. wysokość nowomilenijnych składek; adres redakcji, który jest adresem prywatnym Szefa; wreszcie to muzealne słowo na de (opisujące rzecz do wysłania zwykłą pocztą).
Każdy ma swoje ulubione twierdzenia. Niektóre można nazwać pięknymi, szczególnie wtedy, gdy stają się częścią opowieści o teorematach małych i dużych:
Ciekawe: ileż to lat ma dziś wspomniany w tekście Stefan Turnau, jeśli Redakcja gratuluje pewnego jubileuszu?
No i CABRI - kawał SNM-owej historii.
W końcówce tekstu zachęta do eksperymentowania, stawiania hipotez i uzupełniania luk w dowodzie - minęło dwadzieścia lat, a postulaty wciąż aktualne...
czułość
Różnego rodzaju pisma próbowały (próbują?) przyciągnąć czytelnika. Nierzadko najważniejsza jest okładka. O NiM-owych okładkach można by - w sensie matematycznym - pisać wiele, ale dziś ciekawostkowo przypomnimy taką, która mogła (może?) wywołać kontrowersję.
Szczęśliwie: obok prawostronnej grafiki pojawia się też lewostronne pytanie, które (bez odpowiedzi do wyboru) jest pewnym wyrzutem...
O tempora, o mores!
Jednym ze sposobów pozyskiwania czytających mogły też być (są?) wywiady ze znanymi osobami.
W przepastnych SNM-owskich archiwach czasem znajdujemy perełki (który z periodyków szczyci się wywiadem z rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach1990-1993?). I właśnie w wywiadzie z profesorem Andrzejem Pelczarem znajdujemy informację o tym, na co matematyka jest szczególnie czuła:
Ostatnio popularny jest czuły narrator, a my czułość odnosimy do odpowiedzialności. Uff.
nihil novi sub sole?
Przypatrzmy się tylnej okładce NiM-a: numer 28. z zimy 1998 roku.
Szykowaliśmy się do reformy struktury szkolnictwa realizowanej w Polsce od 1 września 1999 roku. Minęło 20 lat funkcjonowania gimnazjów i - nic nowego - pojawiła się kolejna restrukturyzacja...
Co z tych początków zostało? Na co kładliśmy wtedy największy nacisk? Próbą odpowiedzi na to pytanie może być lektura Wstępniaka autorstwa Wacka Zawadowskiego:
Reforma 1999.
Na powyżej zeskanowanej stronie znaleźć można też tajemniczy odsyłacz do strony 32. Zaglądnijmy więc na sam koniec tego numeru kwartalnika:
Ostatki.
A jednak czasem - pod słońcem - zasady działania (niematematycznego) ulegają zmianie. I to diametralnej! Czy wyobrażamy sobie dziś, by w rozsyłanym do członków SNM czasopiśmie podawać prywatne adresy i telefony osób zasiadających w tak poważnych gremiach, jak np. Komisja Rewizyjna? Czy dopuszczamy dziś myśl, by zasypać Dorotę Kraskę listownymi zgłoszeniami zajęć warsztatowych, wysyłając je do jej domu?
To były sprawy techniczne.
Czas na rzeczy poważne: Krótkowzrocznym kierowcom nie odbiera się okularów w czasie egzaminu na prawo jazdy. To cytat z artykułu istotnego także dziś:
Czytanka dla dyslektyków.
I - jak to mówił Jan Tadeusz Stanisławski - to by było na tyle. Choć nie, na koniec małe pytanko: jak to jest, że w numerze z zimy 1998 roku mogliśmy przeczytać (patrz Wstępniak), że Z rozpoczęciem nowego roku szkolnego 1999/2000 reforma szkolna wkroczyła do gimnazjum i do szkoły podstawowej? Chyba znam odpowiedź na to pytanie, ale może ktoś w komentarzu sprawę wyklaruje?
wiosna 1993 roku
To był czas...
22 marca debiutuje mikroprocesor Pentium; 31 marca regularną emisję programu rozpoczęła Telewizja Polonia; 15 kwietnia założono rosyjskie przedsiębiorstwo naftowe Jukos; 30 kwietnia na sztandary Wojska Polskiego została wprowadzona dewiza Bóg, Honor, Ojczyzna; a 20 maja prezydent Lech Wałęsa rozwiązał Sejm i Senat.
A w NiM-ie
pojawiło się wciąż aktualne pytanie Jak realistycznie uczyć matematyki i próba odpowiedzi - Stefana Turnaua
W artykule znajdziemy m.in. dosyć zaskakującą - w dobie nauczania zdalnego - informację, że tekstowi z podręcznika dla klasy IV z lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku (tej ostatniej informacji autor nie musi dodawać) towarzyszy film (!) pokazujący... No, nie będę zdradzał tajemnicy.
Na samym końcu zauważymy odniesienie do roli Stowarzyszenia Nauczycieli Matematyki - ciekaw jestem tego, czy to nawiązanie jest aktualne po 28. latach od opublikowania tekstu.
A jeśli pojawił się już realizm, to Marek Pisarski w tekście
pokazał białostocki rachunek, w którym występuje dosyć dużo zer, a taryfa za 20 (!) rozmów telefonicznych jest obłędna. Może potraktujemy ten materiał także jako historyczne odniesienie do cen przeddenominacyjnych? Czy nasi szkolni milusińscy coś o denominacji wiedzą?
I jeszcze przypisy (ktoś je czyta?)... Szczególnie ten pierwszy o tym, co robił Harry Broekman w Lublinie. Trza zaglądnąć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz